Wzięłam wdech i w mym sercu zaiskrzyło.
Spotkałam Ciebie, miłość mego życia.
Która gdzieś w środku zapieczętowała wrycia.
Cicha zima, było ciepło.
Za oknem, słońce idealnie krzepło.
Śniegu po kalana było.
Pod stopami się pruszyło.
Ciepły Styczeń, początek miesiąca.
Nowy rok to nasz pogromca.
Polubiłam Cie ze wzajemnością.
A serduszko biło pełną żałością.
Kolejne lata spędziliśmy przy swoim boku.
Razem mieliśmy siebie, jak na obłoku.
Czułam się jak na chmurach, zimowych.
Mój wdech tam był jednym z uczuciowych.
Każde Twe słowo, moim słowem było.
Gdy Twoje ciało, krwią się chmurzyło.
Ja byłam blisko, przy Tobie, graj muzyko.
Chciałam Twego szczęścia, iskrząca syntetyko.
Tuliliśmy się oboje, gładząc policzki.
Patrzyliśmy w oczy jak małe chomiczki.
Trzymaliśmy swe dłonie.
Siedzieliśmy wtedy w salonie.
Kochaliśmy się bardzo i kochamy dalej.
Nasze serca biją dla siebie w przestrzeni małej.
I mimo, że nasze ciała są od siebie daleko.
To, że go Kocham, nic nie cofnie tego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz